Tysiąc pięćset kilometrów w 25 godzin. Obowiązkowy turystyczny Kijów (czyt. Sobranie za 13,50zł i Lucky Strike za 4,50zł), nie zahaczyliśmy o Pinchuk Art Centre, bo w programie było Muzeum Wojny Ojczyźnianej i lokalna Częstochowa czyli Ławra Pieczerska.
Hostel nieopodal ambasady amerykańskiej koszmarny acz wesoły.
Dwa checkpointy w drodze do Strefy Zero, Czarnobyl z okien autokaru, pamiątkowe zdjęcia przy czwartym reaktorze i zaledwie dwie i pół godziny w Mieście Duchów (wyobraź sobie, że stoisz pośrodku pięćdziesięciotysięcznego miasta i słyszysz ciszę).
W drodze powrotnej 5 minut przy Czerwonym Lesie (liczniki Geigera pogubiły skale), znów Czarnobyl z okien autokaru, ohydne żarcie w stołówce Chornobylinterinform Agency (absolutny hit - kompot ze śliwek gotowany chyba na żeberkach), kontrola dozymetryczna na jednym z checkpointów i trzydziestogodzinny powrót do domu. Czy było warto? :)
Pod obrazkiem trochę zdjęć.
Hostel nieopodal ambasady amerykańskiej koszmarny acz wesoły.
Dwa checkpointy w drodze do Strefy Zero, Czarnobyl z okien autokaru, pamiątkowe zdjęcia przy czwartym reaktorze i zaledwie dwie i pół godziny w Mieście Duchów (wyobraź sobie, że stoisz pośrodku pięćdziesięciotysięcznego miasta i słyszysz ciszę).
W drodze powrotnej 5 minut przy Czerwonym Lesie (liczniki Geigera pogubiły skale), znów Czarnobyl z okien autokaru, ohydne żarcie w stołówce Chornobylinterinform Agency (absolutny hit - kompot ze śliwek gotowany chyba na żeberkach), kontrola dozymetryczna na jednym z checkpointów i trzydziestogodzinny powrót do domu. Czy było warto? :)
Pod obrazkiem trochę zdjęć.